Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL, w artykule Aleksandry Tarki „Tarcza antykryzysowa: firmy rodzinne nie mogą liczyć na pomoc państwa" (Rzeczpospolita 17.06.2020 r.) komentuje rygorystyczny regulamin otrzymywania dofinansowania z Polskiego Funduszu Rozwoju.
Polskie firmy, które działają bazując na sieci powiązań rodzinno-biznesowych mogą stracić dotacje. W przypadku, gdy jedna ze spółek dostanie wsparcie, to pieniędzmi z tarczy nie może zapłacić za towar, który produkuje dla niej spółka powiązana.
To, że przedsiębiorstwa działają w grupie powiązanych firm, nie jest niczym nadzwyczajnym ani nagannym. To biznesowy standard, z którego korzystają m.in. polskie firmy rodzinne, które na pewnym etapie rozwoju układają tak swoje biznesy. To działanie racjonalne, bardziej efektywne i zabezpieczające interesy właścicieli. W praktyce wyodrębnia się kilka spółek, w których osobno koncentruje się majątek, produkcję i dystrybucję. Prawie każdy mały i średni biznes w którymś momencie sięga po rozdział majątku i bieżącej działalności. To pozwala zabezpieczyć majątek, na który rodzina pracowała latami. Dziś okazuje się, że działając w firmach powiązanych, dostają rykoszetem.
Powodem jest regulamin. Zapisy regulaminu, który jest powielany w kolejnych umowach, pozbawiają realnej pomocy wiele uczciwych firm.
Przykładowo, jeśli jedna spółka rodzinna zajmuje się dystrybucją towaru, a druga jego produkcją, to nie można za niego zapłacić pieniędzmi z subwencji. Bardziej opłacalne staje się skorzystanie z pośrednika czy kupowanie od konkurencji. Zdesperowane firmy będą szukać takich rozwiązań. To niedorzeczne i pozbawione sensu ekonomicznego.
Polski Fundusz Rozwoju nie chce komentować sprawy i odsyła do poszczególnych zapisów regulaminu.
więcej na stronie: